No właśnie, wiesz że gdy dziś przedzierałam się przez dziewicze tereny na Belwederskiej myślałam o tym samym ? Ja już nawet aparatu ze sobą nie noszę...
Wszystkie zdjęcia prezentowane na tym blogu są moja własnością. Kopiowanie oraz wykorzystywanie ich bez mojej zgody jest zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).
12 komentarzy:
Pola, dawno nie robiłaś makro :)
a ja mam jogurt z liczi. Nawet smaczny :))
Nooo, dawno.
Ale co tu robić jak wszędzie tylko śnieg i śnieg... ;)
Liczi nawet smaczne jest. Szkoda, że ma taką dużą pestkę.
No właśnie, wiesz że gdy dziś przedzierałam się przez dziewicze tereny na Belwederskiej myślałam o tym samym ?
Ja już nawet aparatu ze sobą nie noszę...
Że śnieżna pustynia?
I ja muszę na miasto. O ile uda mi się z przedmieść wyjechać... ;)
Jadłam to w Wigilię, pychotki, choć trzeba uważać na pestkę :)
Swego czasu bardzo lubiłem liczi...ale ostatnio mało go niestety. Sam nie wiem dlaczego?
hahahah no wlasnie wiecej tej peski jak samego owoca ;)
Mnie też smakują. Faktycznie, głównie pestka. :)
Dobra fota!
Ekhm, ja też lubię, ale niejedzenie pestki nie było nigdy dla mnie jakimś wielkim problemem :)))
Cudna!:)
Dogadzanie sobie, szczególnie tej zimy, jest bardzo mile widziane.
Ale te owocki fotogeniczne to chyba głównie dla zdjęć (bardzo ładne) kupiłaś? Z puszki znacznie wygodniej skonsumować.
Pozdrawiam, kompletnie zasypana i zawiana (śniegiem oczywiście)
Prześlij komentarz