poniedziałek, 7 czerwca 2010

Ptaki...



Nad tarasem mamy znowu gniazdo kopciuszków. Co sobie wiosną uwiły, to zaraz wiatr nim potargał. Tata mój zlitował się nad pracowitymi maleństwami i od wiatru deseczkami upatrzone miejsce zasłonił. Minął ponad miesiąc, jaja wysiedziane, a trzy podrostki ciągle głodne...

Pani kopciuszkowa, jak to matka, wizyty w gnieździe miała o wiele dłuższe. Zanim odlatywała po kolejną porcję sycących smakołyków, przysiadywała na balustradzie i nawoływała, zachęcała dzieci do wyfrunięcia.
Ojciec okazał się za to bardziej bojaźliwy i sprawę załatwiał szybko. :)

3 komentarze:

Marcin pisze...

Nawet nie wiedziałem, że jest taki ptak, jak kopciuszek...

ma.ol.su pisze...

No, niesamowite; ale ujęcie, z obiadkiem w pyszczku, to znaczy w dziobku!

Oczywiście pozdrowienia dla p.Taty!
I dla wszystkich Was, przyrody wielbicieli.

chrzelice pisze...

malowniczo wygląda kopciuszek :)