Jakoś nie mogę sobie skojarzyć. Przytulia. Chyba nie widziałam w naturze. A wygląda bardzo ładnie, przynajmniej na Twoim zdjęciu. Coś między bzem a czeremchą.
A, no widzisz. Ja, gapa, w myśli raczej krzewów przegląd robiłam! To chyba wiem już, jak wyglada.
Raz, czy dwa ser sama robiłam. Ale zrezygnowałam. Nie z powodu braku przytulii (cytryny używałam), tylko mleko jakieś fabryczne tutaj sprzedają, kartonowe. Do do sera prawdziwego, od krowy potrzeba.
I ja sery robiłam. Jasne, najlepsze mleko takie "prosto od krowy", chociaż zdarza się, że "czuć" oborą, a to już jak dla mnie dyskwalifikuje wszystkie wyroby. ;) Całkiem ok może być mleko pasteryzowane, tzw. świeże (w butelkach albo w woreczkach bywa).
Wszystkie zdjęcia prezentowane na tym blogu są moja własnością. Kopiowanie oraz wykorzystywanie ich bez mojej zgody jest zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).
4 komentarze:
Jakoś nie mogę sobie skojarzyć. Przytulia. Chyba nie widziałam w naturze.
A wygląda bardzo ładnie, przynajmniej na Twoim zdjęciu. Coś między bzem a czeremchą.
To drobna roślina z malutkimi kwiatkami. Delikatna. Na łąkach tworzy skupiska, wygląda z daleka jak... muślinowe zasłonki. :)
A, no widzisz. Ja, gapa, w myśli raczej krzewów przegląd robiłam! To chyba wiem już, jak wyglada.
Raz, czy dwa ser sama robiłam. Ale zrezygnowałam. Nie z powodu braku przytulii (cytryny używałam), tylko mleko jakieś fabryczne tutaj sprzedają, kartonowe. Do do sera prawdziwego, od krowy potrzeba.
Nie, to zdecydowanie nie jest żaden krzak. :)
I ja sery robiłam. Jasne, najlepsze mleko takie "prosto od krowy", chociaż zdarza się, że "czuć" oborą, a to już jak dla mnie dyskwalifikuje wszystkie wyroby. ;) Całkiem ok może być mleko pasteryzowane, tzw. świeże (w butelkach albo w woreczkach bywa).
Prześlij komentarz