sobota, 13 grudnia 2008
Warszawa...
Zielony Żoliborz, pieprzony Żoliborz - to tak za słowami Muńka S.
Zupełny zbieg okoliczności, bo ulica Munka. :)
To są uliczki mojego wczesnego dzieciństwa. Obrazy wryte w pamięć, nieco już zatarte, przykurzone... Kołaczą się czasem przetkane baśniami, historiami niewydarzonymi...
P.S. Gocha, dzięki za miło spędzony czas. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
hej :) to są moje tereny spacerowe :)
Heh, moje niestety obecne nie, ale dziecieciem bedac z wozeczka czesto na te architekture zerkalam. ;)
Pieknie tam jest. Zazdroszcze czestych wizyt. :)
Akurat lubię tę piosenkę...
...rozkwita na drzewach na krzewach, ściekami z rzeki kompletnie pijany chcę krzyczeć...:)
Ja mam nawet swoje ulubione koty na Żoliborzu, żyją sobie na tyłach kina Wisla - kilka blogówych kotów na moim fotoblogu jest właśnie stamtąd :)
ja wcześniej miałam pod ręką praską stronę Wisły i nadal nie wiem gdzie mi lepiej - Saska Kępa, Stara Praga, Park Skaryszewski czy Żoliborz, Muranów i Kępa Potocka...
Ładne detale; ten balkonik, okienko w garażu, prawdziwa kostka na podjeździe.
Okazuje się, że i w stolicy można mieszkać zacisznie, pod warunkiem wszak, że to TAKA dzielnica.
Prześlij komentarz