sobota, 6 grudnia 2008

Kuchnia...



I nie o śledzia chodzi, a o cebule. Zmacerowana, na chlebie (własnym), z masłem, posolona...
Niebo w gębie. Chociaż śledź też musi być. ;)

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

śledzie z cebulą... i jeszcze z lnianym olejem :) lubisz lniany olej ?
Zjadłabym i bez chleba, kocham śledzie :)

Karska pisze...

Puma, wiesz... nigdy nie jadłam oleju lnianego. Serio. :) Muszę spróbować.

I ja śledzie lubię, chociaż rzadko kupuję, musi mnie "najść". :) Jem wtedy i jem... aż do znudzenia.

Feminine pisze...

Pola, taki olej jest sprzedawany przed świętami prawie na każdym targu :)ale pewnie widziałaś...
Taki mocno żółty, lekko mętny na spodzie butelki. Nie każdy lubi ten smak, ja tak... Raz w roku ;) trzeba, koniecznie :)

Karska pisze...

Tak, widzieć to go widziałam, ale nigdy nie próbowałam. :) W mojej rodzinie chyba nie było takiej tradycji (z tym olejem). Muszę babcię podpytać. :)

cozerka pisze...

niby po śniadaniu a głodna na śledzia się zrobiłam...hmmm..

Anonimowy pisze...

No nie powiem, smakowicie wygląda :)