czwartek, 15 maja 2008

Wiejskie klimaty...

Chyba miło z takim widokiem sadzić ziemniaki... a później zbierać (jak u Staffa ;)).

4 komentarze:

ma.ol.su pisze...

Co prawda nigdy nie sadziłam ziemniaków, ale kilka razy uczestniczyłam w obowiązkowych wykopkach: ciężarówka z ławeczkami na "pace" zabierała całą moją klasę i harowaliśmy do wieczora.
Wcale nie pamiętam, abyśmy krajobrazy wówczas podziwiali.

Karska pisze...

Ja kiedyś też byłam na takich wykopkach, ale dla mnie to była frajda, bo to nie obowiązek był... Inne dzieci jakoś nie pałały takim entuzjazmem. ;) I byłam też kiedyś na żniwach i sianokosach... Dla mnie, to były ekstra doświadczenia, bo w mieście takich akcji nie było.

ma.ol.su pisze...

No właśnie, akcje to w miastach właśnie były (o ten sojusz robotniczo-chłopski chodziło)! Tylko, że to było trochę wcześniej... jakieś pół wieku temu, z dobrym okładem.

Karska pisze...

Ja w mieście też miałam akcje - usuwanie trawy, mchu i wszelkiego badziewia wokół stadionu, który należał do mojego klubu. Rany, wyglądaliśmy jak pajace, w dresach, z łopatami, grabiami... ;)