niedziela, 9 maja 2010

Ptaki...



Drozd śpiewak w naszym ogrodzie.

Co roku w tujach przed domem jest czyjeś gniazdo. W zeszłym roku gościły u nas makolągwy, a w tym wyjątkowo drozdy śpiewaki. Ten w sumie niepozorny ptaszek wieczorami urządza piękne koncerty. Siedzi na najwyższym z drzew w okolicy i wyśpiewuje niesamowite piosenki. Nie na darmo w drugim członie łacińskiej nazwy znajduje się słowo Philomelos, które odnosi się do postaci z greckiej mitologii, której imię można tłumaczyć jako "kochający śpiew". Ptak ten często wplata w zwrotki różne odgłosy, np. alarmu samochodowego, co niejednokrotnie sama słyszałam.
Podobno gatunek posiada jeszcze jedną umiejętność. Potrafi korzystać z kamienia jako kuźni do rozkuwania ślimaczych skorupek. Niestety nie sprawdzę, mimo sterty kamieni za ogrodzeniem, ponieważ na tym terenie ślimaki w ogóle nie występują. Sporadycznie spotyka się te bezmuszlowe.

4 komentarze:

ma.ol.su pisze...

Bardzo zajmujące opowiadanie. Już nie raz czytałam o wyjątkowych zdolnościach ptaków do posługiwania się narzędziami. I zawsze mnie to zadziwia. Bo jakoś tak się utarło, że takie małe, i łebki malutkie mają, to głupie muszą być. A tu, proszę!

Zdjęcie śliczne.
Pozdrawiam serdecznie

Marcin pisze...

Choróbcia, ja się na ptakach nie znam. Odróżnię tylko kurczaka w potrawce od kaczki w pomarańczach.

chalupczok pisze...

...drozdy i skowronki to nieźle napierdzielają o 4:15...kocham je. Te ptice. Za ich śpiew. Bo śpiewu człowieka niekoniecznie kocham. ;)

Ola pisze...

sympatyczny na tym zdjęciu:) historia ciekawa