I znowu razowiec. Tym razem z węgierską kiełbasą gyulai.
To nie jest jeszcze to, jeżeli chodzi o wędlinę, bo nie ma jak csabai kolbasz... oczywiście csípős czyli ostra. :)
Przy okazji wielbicielom węgierskich specjalów polecam sklep
Papryka-Salami na warszawskiej Saskiej Kępie.
4 komentarze:
Pola, załóżmy piekarnię! Ty będziesz piec, ja Ci będę dzieże podawać, mąki podsypywać i co zechcesz ;)
I nie gadaj o tej kiełbasie że nie taka jaka... itd... Właśnie jem cienką jarzynową na kostce rosołowej - o zgrozo ;P A Ty mi tu wybrzydzasz, że kiełbasa nie taka...
Chleb profesjonalny, piękny, ale po co ja piszę - wiadomo ! :)
Dobra, niech będzie piekarnia, ale wiesz gdzie... ;) Tyle, że trzeba wcześnie wstawać, Ty to jesteś ranny ptaszek, a ja to już nie bardzo. ;)
Kiełbasa - jasne, lepsza od zwyczajnej z Biedronki, ale nie umywa się do tej drugiej.
Dzięki za namiary na sklep! Lubię węgierską kuchnię, zajrzę koniecznie.
Wygląda pysznie, pachnie nawet!
Je się przecież także oczami.
Prześlij komentarz