piątek, 6 czerwca 2008

Kuchnia...



Zarzutka - zupa na kiju. Prosta, wręcz banalna, ale smakuje tylko wtedy gdy ziemniaki są podane oddzielnie, koniecznie z dużą ilością skwarek.
To nie jest zbyt dobra zupa na tę porę roku, ale grypa która opanowała moją rodzinę też nie jest zbyt popularna w czerwcu. :(

9 komentarzy:

lavinka pisze...

Podczas grypy traci się zazwyczaj smak, więc bez różnicy :)

ma.ol.su pisze...

Ostatni raz skwarki robiłam jakieś 10-11 lat temu (wiek i nadwaga!), ale lubimy, oj, lubimy.

Zarzutka, jak się domyślam, to zarzucanie wrzątku (rosołku?) czymś, co akurat w lodówce?

Foto - bardzo smakowite.
Zdrówka życzę.

Karska pisze...

Nie, smaku nie straciłam. Jedynie problemy z przełykaniem + kaszel + gorączka.

A zarzutka, to chyba zupa regionalna. :) Gotuje się w wodzie z pieprzem, zielem angielskim, listkiem laurowym kapustę kiszoną, do miękkości. Można zetrzeć do środka marchewkę, ale ja wolę bez. Czasem trzeba dosolić, ja akurat używam vegety.
Do tego ziemniaki gotowane i skwarki z boczku i cebuli.
Też niezbyt często jadam, bo wiadomo - D rośnie. ;)

Anonimowy pisze...

Zdrowia życzę.

Karska pisze...

Dziękuję, jest już znacznie lepiej. :)

Anonimowy pisze...

Pamiętam z dzieciństwa, ale moja Babcia nazywała to zupą dziadowską;D I z domowym makaronem zamiast ziemniaków. Skwarki oczywiście tak ! :) Ale może to już inna zupa ?...

Karska pisze...

U mnie chyba też babcia mówiła, że to dziadowska zupa, albo zupa na kiju. :) Tyle, że u nas zawsze z ziemniakami... ups! pyrkami. ;P

lavinka pisze...

Mnie D nie rośnie od niczego :/ Chwilowo testuję dietę rowerową. Minimum 100km miesięcznie. Może mi mięśnie podrosną, dobre i to :)

Karska pisze...

Lavinka, Ty to masz szczęście. :) Mnie kiedyś też nie rosła, ale minęły te czasy... Mięśnie też niestety mi rosną, mam jakieś tam predyspozycje do pakowania ;))) ale walczę z chłopobabowym wyglądem. ;)