niedziela, 8 czerwca 2008

Koty...




Fiduś świeżutki niczym ciepłe bułeczki. :)
Dzisiaj od rana po dachu chodzą nam sroki. Chyba młode uczą się latać. Oczywiście skrzeczą, tupią, a koty... im to się podoba. :)

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bo każdy kot to urodzony ornitolog :)

Karska pisze...

O tak, masz całkowitą rację. Jeszcze gryzoniolog. :) A! I w dobie kryzysu - entomolog. ;)))

wave32 pisze...

Ale on fajny! :D

P.S.
Też mam młode sroki w ogrodzie. Ale gazetowy blog coś nawala... :(

lavinka pisze...

No tak, słuchają jak im obiadek rośnie :)

ma.ol.su pisze...

Zafascynowany, zasłuchany i zapatrzony: on by nawet muszki nie skrzywdził. Taki piękny jest, i tak pięknie sportretowany. Kochany Fidelek!

Karska pisze...

Fajny jest, to prawda. Chodzi na ranczo na spacery przy nodze, jak pies. Jak słyszy, że wracam ze spaceru, to leci przez łąkę do mnie. :) Poza tym, to straszny złodziejaszek, potrafi bezszelestnie wyjeść z kanapek do pracy wędlinę, ukraść kotleta z talerza, wyłowić kurze skrzydełko z gotującej się zupy...
Muszki by nie skrzywdził? Ale zająca to i owszem... nie wspominając już o wybieraniu pisklaków z gniazd pliszek...
Mój kochany Fiduś. ;)

ma.ol.su pisze...

Śliczna, naprawdę śliczna charakterystyka kochanego Fidusia!