Fiduś świeżutki niczym ciepłe bułeczki. :) Dzisiaj od rana po dachu chodzą nam sroki. Chyba młode uczą się latać. Oczywiście skrzeczą, tupią, a koty... im to się podoba. :)
Fajny jest, to prawda. Chodzi na ranczo na spacery przy nodze, jak pies. Jak słyszy, że wracam ze spaceru, to leci przez łąkę do mnie. :) Poza tym, to straszny złodziejaszek, potrafi bezszelestnie wyjeść z kanapek do pracy wędlinę, ukraść kotleta z talerza, wyłowić kurze skrzydełko z gotującej się zupy... Muszki by nie skrzywdził? Ale zająca to i owszem... nie wspominając już o wybieraniu pisklaków z gniazd pliszek... Mój kochany Fiduś. ;)
Wszystkie zdjęcia prezentowane na tym blogu są moja własnością. Kopiowanie oraz wykorzystywanie ich bez mojej zgody jest zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 04.02.1994r.Dz.U.Nr 24, poz. 83).
7 komentarzy:
Bo każdy kot to urodzony ornitolog :)
O tak, masz całkowitą rację. Jeszcze gryzoniolog. :) A! I w dobie kryzysu - entomolog. ;)))
Ale on fajny! :D
P.S.
Też mam młode sroki w ogrodzie. Ale gazetowy blog coś nawala... :(
No tak, słuchają jak im obiadek rośnie :)
Zafascynowany, zasłuchany i zapatrzony: on by nawet muszki nie skrzywdził. Taki piękny jest, i tak pięknie sportretowany. Kochany Fidelek!
Fajny jest, to prawda. Chodzi na ranczo na spacery przy nodze, jak pies. Jak słyszy, że wracam ze spaceru, to leci przez łąkę do mnie. :) Poza tym, to straszny złodziejaszek, potrafi bezszelestnie wyjeść z kanapek do pracy wędlinę, ukraść kotleta z talerza, wyłowić kurze skrzydełko z gotującej się zupy...
Muszki by nie skrzywdził? Ale zająca to i owszem... nie wspominając już o wybieraniu pisklaków z gniazd pliszek...
Mój kochany Fiduś. ;)
Śliczna, naprawdę śliczna charakterystyka kochanego Fidusia!
Prześlij komentarz