piątek, 29 lutego 2008

Warszawa...

Kolejny dźwig. Nie lubię ich, niby powstaje nowe, niby ma być ładne, ale... No właśnie. Powstaje w jakimś miejscu, nie zawsze brzydkim, w miejscu z jakąś historią, wspomnieniami. Czasem jest to czyjaś posesja, opuszczona, zaniedbana, a czasem stara wierzba, na którą wchodziły wszystkie dzieciaki z podwórka.
Mimo mojej niecheci do dźwigów (ze względu na ich przeznaczenie) lubię je fotografować. No i nie wiem czy Żółta Koparka nie będzie miała konkurencji. ;)

2 komentarze:

lavinka pisze...

Żółtej koparce to zupełnie nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, pozdrawia kuzyna :)

Karska pisze...

To bardzo się cieszę. :)
Muszę jednak zgromadzić materiał...