
Nad tarasem mamy znowu gniazdo kopciuszków. Co sobie wiosną uwiły, to zaraz wiatr nim potargał. Tata mój zlitował się nad pracowitymi maleństwami i od wiatru deseczkami upatrzone miejsce zasłonił. Minął ponad miesiąc, jaja wysiedziane, a trzy podrostki ciągle głodne...
Pani kopciuszkowa, jak to matka, wizyty w gnieździe miała o wiele dłuższe. Zanim odlatywała po kolejną porcję sycących smakołyków, przysiadywała na balustradzie i nawoływała, zachęcała dzieci do wyfrunięcia.
Ojciec okazał się za to bardziej bojaźliwy i sprawę załatwiał szybko. :)
3 komentarze:
Nawet nie wiedziałem, że jest taki ptak, jak kopciuszek...
No, niesamowite; ale ujęcie, z obiadkiem w pyszczku, to znaczy w dziobku!
Oczywiście pozdrowienia dla p.Taty!
I dla wszystkich Was, przyrody wielbicieli.
malowniczo wygląda kopciuszek :)
Prześlij komentarz